czwartek, 24 listopada 2016

Nasze początki,czyli kiedy i jak zacząć.


    Im wcześniej tym lepiej! Wiele publikacji mówi jednak o tym, że naukę języka obcego dziecko powinno rozpocząć przed 3 rokiem życia. Z całym przekonaniem się z tym zgodzam! Patrząc na mojego syna, szybkość nauki i ilość słówek jakie przyswaja w ciągu dnia czy nawet tygodnia jest zdumiewająca! Ma niecałe 3 lata i rozumie już nie tylko pojedyncze słowa, ale i całe zdania,które często powtarzam podczas zwykłych, codziennych czynności. Co więcej, zaczęłam opowiadać mu wieczorne bajeczki w języku angielskim (bazując na słownictwie, które zna). Bezcenna była moja mina, kiedy to po pierwszej opowiedzianej przeze mnie bajce, zaczęłam wypytywać syna (oczywiście w j.polskim) o czym właśnie opowiedziałam. I wiecie co? Wszystko się zgadzało- bezbłędnie odpowiedział na każde moje pytanie :-) 
Nie ważne, że Twoje dziecko nie mówi jeszcze dobrze w języku ojczystym. W tak młodym wieku dziecko przyswaja język intuicyjnie. Przyswajanie drugiego języka na pewno nie będzie dla niego żadną przeszkodą w opanowaniu języka ojczystego. Jest o tym świetna książka, którą przedstawię Wam w kolejnym poście.

   Juluś miał około 12 miesięcy, kiedy postanowiłam, że czas rozpocząć przygodę z językiem angielskim. 
Nie, nie jestem nauczycielką języka angielskiego. Nie, nie ukończyłam filologii angielskiej. Nie, mój mąż nie jest obcokrajowcem. Nie jestem też z wykształcenia pedagogiem :-) Po prostu z własnego doświadczenia wiem, jak ważna w życiu jest znajomość języka angielskiego, dlatego postanowiłam zainwestować w przyszłość mojego dziecka. Mówię dość płynnie w tym języku, ale gwarantuję Wam drodzy rodzice, że wystarczą podstawy znajomości języka obcego, aby Wasze dziecko już od najmłodszych lat mogło się z nim osłuchiwać a potem w łatwiejszy i szybszy sposób go przyswajać. 

   Zaczęłam od książeczek, które były w domu. Oglądając kolorowe książeczki mówiłam i pokazywałam to co na nich widzimy: " To jest kotek-This is a cat. A tu jest pies-a dog .... " i tak prawie za każdym razem kiedy oglądaliśmy nowe książeczki. 
Kiedy syn miał 1,5 roku w naszym domu zagościły rewelacyjnie karty obrazkowe z serii Czu Czu. To właśnie wtedy nasza nauka naprawdę nabrała tempa. Zestaw zawiera 16 dwustronnych kart na sznureczku. Karty są bardzo kolorowe i solidnie wykonane. Z pewnością posłużą nam na długi czas. Koszt takich kart to ok 17-20 zł.





     Pierwszego dnia rozłożyłam wszystkie karty na dywanie i po kolei wskazywałam to co na nich widzimy- tak samo jak w przypadku książeczek. " Tu jest piłka- a ball.  A tutaj mamy zielonego ptaszka- a green bird " itd. Następnie prosiłam w języku polskim, aby wskazał konkretną kartę : "Gdzie jest Kaczuszka? Dobrze- This is a duck. Gdzie jest Juleczku samolot? Świetnie, to jest samolot- a plane". Każdą poprawną odpowiedź (wskazaną plauszkiem) starałam się podkreślać w języku angielskim. Bawiliśmy się tak przez kilka kolejnych dni. Zabawa trwała nie dłużej niz 10-15 minut dziennie. Czasami zdarzyło nam się powtórzyć zabawę jeszcze przed snem. Po pierwszym tygodniu próbowałam zadawać Julkowi pytania już tylko w języku angielskim: " Where is a doll? Syn bezbłędnie wskazywał poprawną odpowiedź. Za każdym razem nagradzałam go brawami lub słownym zachwytem z mojej strony :-) "Great! ", "Well done! ", "Good Job! This is a ball". 
Jego radość była bezcenna :-) W taki właśnie sposób bardzo szybko opanowaliśmy cały zestaw kart. Słówka z zestawu starałam się powtarzać też w innych sytuacjach tj. w książeczkach, na spacerze, podczas codziennych czynności. Do dziś karty obrazkowe są naszym podstawowym elementem nauki słówek jak i również całych zwrotów. Obecnie przerabiamy karty dla 6-latków, ale o tym później. Syn traktuje karty jako świetną zabawę z mamą. Na pytanie "Czy gramy w karty? ", zawsze aż podskakuje z radości i zanim zdążę je przynieść z drugiego pokoju, on siedzi juz na dywanie z szerokim uśmiechem od ucha do ucha :-)

Filmik - Juluś-20 miesięcy




Podsumowanie : 

- Pamiętaj,że dziecko powinno uczyć się wyłącznie przez zabawę! Jeśli dziś nie ma ochoty na zabawę, czy w danym momencie - nie nalegaj. Szybko może się zniechęcić.

- Ważna jest systematyczność. Na początek poświęć swojemu dziecku chociaż kilka minut dziennie na zabawę z językiem angielskim. Oczywiście nic się nie stanie jak zrobicie sobie kilka dni przerwy, jednak pamiętaj, że im częściej tym lepiej. Za duże odstępy czasowe mogą spowodować, że dziecko zacznie zapominać albo co najgorsze, zniechęci się. Postaraj się, aby zabawy językowe były czymś w rodzaju stałego rytuału dnia. 

cierpliwość - klucz do sukcesu. Pamiętaj, że to tylko dziecko. Każdy uczy się w swoim własnym tempie. Jedno dziecko przyswoi 20 słów dziennie, a drugie tyle samo w ciągu całego tygodnia lub nawet miesiąca. Najważniejsze jest, żeby stale zachęcać naszego malucha do wspólnej nauki. Moje metody "zachęcania" również opiszę później.

Drogie mamy! Do dzieła,zacznijcie juz dziś :-)















1 komentarz:

  1. Julek jest niesamowity :D a najfajniejsze że nie traktuje tego jak naukę a zabawę z mamusią.Jestem pełna uznania i dla Juleczka i dla Ciebie Aniu!

    OdpowiedzUsuń

Masz jakieś pytania,sugestie,chcesz podzielić się czymś ciekawym ?! Napisz do mnie lub zostaw komentarz.